Umówiłam się na randkę z facetem poznanym przez Tindera, mieliśmy matcha :D (dopadła mnie desperacja, nie wnikajcie). Wszystko było super. Najpierw poszliśmy do kina, a potem udaliśmy się na spacer po parku. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
Nie wiem jak to się stało, może to wina gazowanego napoju, którego zazwyczaj nie piję, po prostu się spierdziałam. To był najohydniejszy i najgłośniejszy pierd, jaki kiedykolwiek z siebie wydałam. Zrobiłam się cała czerwona, chłopak spojrzał na mnie z poważną miną, po czym puścił niemal równie głośnego bąka. Nie chciał, abym była z tym samotna:)
PS. Wkrótce kolejna randka.