Ostatnio pojawiło się wyznanie o porównaniu zarobków programisty, a nauczycieli. Zacząłbym od tego, że wiele nauczycieli nie zasługuje na swoje wypłaty. Z mojego doświadczenia - skończyłem studia, oraz rodzeństwa czy znajomych nauczających, nauczycieli, którzy UCZĄ mogę policzyć na palcach jednej ręki. Nauczyciele zazwyczaj ślepo dyktują co mają na od*ierdol, w ogóle nie przejmując się, że uczniowie tego nie załapią. A jak nie załapie? Albo w domu albo na czarno na korki do nauczyciela. Uczniów często mają w poważaniu, czasem na nich się wyżywają jak coś im w życiu się nie układa (jakiś nielubiany do odpowiedzi, żeby wystawić laczka i się lepiej poczuć czy kij wie co). Większość przedmiotów to puste czytanie książki, której nauka byłaby łatwiejsza, gdyby nauczyciel to rozwijał, tłumaczył co i jak, ale po co? Po co dodawać i utrudniać sobie robotę. WF pomijam, bo to jest kpina, przyjdzie, rzuci piłkęi idzie do siebie robić co chce (6 na 7 WFistów tak robiło w moim przypadku) Studia inna historia, to już wykładowcy, ale tam jeszcze gorzej jest. Puszczać slajdy zarąbane tekstem i więcej nie obchodzi. A co do płac, praca przy komputerach jest w większości przypadków lepiej płatna, jest to coś nowego, często ciężkiego do ogarnięcia. W moim zawodzie normalne zarobki wahają się między 3-3,5k, natomiast dziedzina, w którą poszedłem (drukarki 3d, praca na STL'ach itd) zwiększa zarobki prawie 3 krotnie. Praca jest bardziej skomplikowana, łatwo o błąd, przez który musze się cofać w robocie, a do tego co jakiś czas płatne kursy, nauka w domu poza pracą, ponieważ wychodzą udoskonalenia, które po prostu muszę mieć opanowane do perfekcji.