Mieszkam w apartamentowcu, do którego należy duży parking podziemny. Pilot do bramy ma każdy, kto ma wykupione miejsce postojowe, ale wiadomo, jak to bywa - buractwo dorobi sobie swoje. A czemu buractwo? A temu, że pełno osób korzysta sobie z naszego, powtarzam, NASZEGO prywatnego parkingu za darmo, mimo że mieszkańcy musieli wykupić miejsce za 50 tysięcy.
Skrzyknęliśmy się z sąsiadami i mamy taki patent na buraków. Jeżeli komuś zajmie miejsce postojowe jakiś wieśniak, który lubi za darmo skorzystać z czyjejś własności, sąsiedzi dają sobie znać i... oblewają jego auto litrami oleju. Jeden sąsiad pracuje w knajpie, ma całe butle zużytej, cuchnącej, przesmażonej frytury.
Oblewamy auto wieśniaka i czekamy na reakcję. Nieraz się burzą, krzyczą, ale my wtedy mówimy, że skoro stanął na naszym miejscu, to mamy prawo zrobić co chcemy, a akurat mieliśmy ochotę oblać miejsce tym olejem. Nikt jeszcze nie zgłosił na policję, bo się wstydzi swojego buractwa.
Taki sposób na Polaczki. Polecam :)