Hejka wszystkim.
Mój problem polega na zbyt krótkich spotkaniach z chłopakiem... ma 19 lat, a musi wracać do domu o godzinie 20, max 21. Tłumaczę mu, że to jest chore, ponieważ nie jest już małym dzieckiem, ale on mi odpowiada tym, że dopóki nie ma własnego mieszkania, to musi się słuchać. Bardzo go kocham, ale nie wiem, ile jeszcze wytrzymam.
Proszę dajcie mi jakieś mocne argumenty, które do niego trafią... bo ja nie chcę cały czas ryczeć z tego powodu, że mamusia zmusza go do bycia w domu o tak wczesnych porach. Doradźcie mi coś, bo zwariuję.