Gimnazjum było dla mnie dość ciężkim okresem, nadal byłam w tej samej szkole, wyśmiewanie się ze mnie znacząco się nasiliło. Nadal nie miałam w nikim oparcia, nie mówiłam o niczym rodzicom, bo to tylko nasiliło problemy. Nie miałam do kogo się odezwać i byłam z tym sama przez strach. Znalazłam jakąś babkę w necie, z którą pisałam, ale to była tylko zwykła pogadanka o pogodzie i nic więcej. Brakowało mi kogoś, do kogo mogłabym się wyżalić, opowiedzieć jakąś historię czy się zwyczajnie czymś pochwalić.
Teraz kończę liceum, nadal nie mam przyjaciółki ani chłopaka, w nowej klasie jestem duchem, którego każdy akceptuje i na którego nikt nie zwraca szczególnej uwagi. Cały czas próbuję to zmienić, ale mi się nie udaje. Próbuję kogoś poznać nawet przez internet, ale często nie znajduję osoby, z którą miałabym wspólne tematy do rozmów itd, każda próba porozumienia kończy się po paru zdaniach czy dniach. Okres gimnazjalny odcisnął na mnie piętno, nie dość, że jestem nieśmiała, to jeszcze boję się, że coś palnę i będę pośmiewiskiem (zresztą często się mi to zdarzało i wolę się nie wypowiadać nawet w oczywistych sprawach).
Nie wiem, jak prowadzić ciekawą rozmowę, często mówię coś, co często się powtarza i jest nudne, na co sama zwróciłam uwagę i staram się tego unikać, a jak już to robię, to nie mam w sumie nic do napisania czy...