Podbiegła do mnie na ulicy jakaś dziewczyna i szepnęła mi przerażona do ucha: "Udawaj, że jesteś moim chłopakiem!". Za moment podeszła do mnie jakaś zdenerwowana kobieta i zaczęła krzyczeć na tę dziewczynę, że gdzie ona znowu łazi, że znowu oszukuje, że włóczy się nie wiadomo z kim.
Objąłem ją w pasie, wyciągnąłem do kobiety rękę i mówię: "Dzień dobry, jestem Łukasz, jestem jej partnerem". Udało mi się tak wymanewrować, żeby nie mówić imienia dziewczyny, którą pierwszy raz widzę na oczy. Zapewniłem jej mamę, że będę o nią dbał, że ją kocham i nie stanie jej się przy mnie krzywda. Kobieta odeszła w stronę domu, wyraźnie uspokojona.
A teraz ciekawostka. Ta dziewczyna, Karolina, uciekała przez mamą żeby ukryć fakt, że zwiała z lekcji napić się z koleżankami wina w krzakach - opcja "randki z chłopakiem" wydała jej się super wymówką, którą mama przyjmie, no i trafiło na mnie.
I druga ciekawostka. To było 5 lat temu. Nadal jesteśmy razem i dotrzymuję obietnicy złożonej mamie Karoliny :)