Mam 23 lata i nigdy nie osiągnęłam orgazmu z mężczyzną. Każdy z moich partnerów próbował mnie doprowadzić, ale po tym jak kilkanaście razy się nie udawało po prostu odpuszczał i zajmował się sobą.
Z czasem świetnie nauczyłam się udawać. Miałam dość patrzenia na rezygnację i smutek w oczach facetów. Udaję dobrze bo kilku mi uwierzyło, ale czy to ma sens? Każdy z nich chwalił się jaki to on nie jest zajebisty w łóżku, a potem i tak nie dawał rady. Nie twierdzę, że stosunek nie przynosi mi przyjemności, bo przynosi, ale nie taką jak powinien.
Przygodę z poznawaniem swojej seksualności rozpoczęłam dość szybko, bo mając lat 12. Zaczęło się od palców, a potem przeszło na ocieranie. Dziewictwo straciłam w wieku 19 lat i nie było to dla mnie ani trochę przyjemne. Sama przez ocieranie o cokolwiek potrafię osiągnąć orgazm po ośmiu minutach. Z mężczyzną mogę uprawiać seks cztery godziny, a i tak nie osiągnę tego, co potrafię zrobić sobie sama w tak krótkim czasie.
Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, wstydzę się tego, że nie umiem osiągać orgazmu. Frustruje mnie to tak bardzo, że mogę rezygnować z seksu miesiącami, chociaż bardzo lubię czuć bliskość partnera. Lubię seks, ale nie czerpię z niego maksymalnej przyjemności. Mój aktualny partner powoli się załamuje, ponieważ nie może zrozumieć mojego ciała. Przede mną miał ponad 20 partnerek i każda osiągała maksimum. Ja nie potrafię. Kocham go, wiem, że się stara jak może, ale to nic nie daje, bo ja nie potrafię osiągnąć tej cholernej satysfakcji.
Często mówię, że jestem zepsuta, nienormalna, że czegoś mi brakuje. Myślałam, że jak skończę z zaspokajaniem się sama to uda mi się dojść z facetem. Niestety to były płonne nadzieje. Nic to nie zmieniło - tylko to, że czułam się strasznie wkurzona, że nie mogę się rozładować.
Boję się, że nigdy mi się nie uda, że już zawsze będę czuła tylko przyjemność, a nigdy nie zaznam spełnienia z mężczyzną. Czy coś jest nie tak z moją psychiką? Jak mam sobie z tym poradzić?