Nie ma to jak poniedziałek. Po południu w pracy podszedł do mnie kolega i powiedział: "Byłeś na otwarciu?", więc ja, odruchowo spodziewając się żarciku "parasola w twojej dupie", od razu odpowiedziałem mu: "spadaj".
Chodziło mu o otwarcie nowego sklepu.
Filii sklepu. Którego jestem kierownikiem. Miałem 107 nieodebranych połączeń, musieli przeprowadzić otwarcie beze mnie.
A ja w tym czasie siedziałem w głównym sklepie, żarłem orzeszki i scrollowałem śmieszne koty w internecie.