Umówiłem się przez neta na randkę, dziewczyna miała zdjęcia tylko twarzy, ale nie sądziłem, że wejdę na AŻ TAKĄ minę. Na spotkanie przyszła osoba o jakieś 60 kilogramów grubsza, niż się spodziewałem.
Byłem w szoku. Zamarłem i nie wiedziałem, co jej powiedzieć, więc uznałem, że cóż, pójdę w szczerość i że nie wygląda tak, jak na zdjęciu i to trochę nieuczciwe, co robi.
Odparła: "Wy wszyscy jesteście tacy sami, przecież najważniejsze jest WNĘTRZE!". Spytałem, że w takim razie dlaczego ma oszukanę fotkę, zamiast prawdziwej i dlaczego nie postawi na to, że ktoś zechce odkryć, jaka jest w środku. A ona na to: "Bo jestem gruba, przecież nikt by nie przyszedł, lol".
No ekstra ma to wnętrze.
Witam, mam 16 lat. Nie jestem przystojny, brzydki, maksymalnie średni. Jakiś czas temu poznałem dziewczynę przez internet, w miarę ładna, mądra, nie była taka, jak większość nastolatek w tych czasach. Poukładana i fajna, mówiła mi, że nigdy nie miała chłopaka, ja też nigdy nie miałem dziewczyny więc się rozumieliśmy.
Wysyłaliśmy sobie swoje zdjęcia i wiadomo, że na zdjęciach wygląda się lepiej niż w rzeczywistości, więc wtedy jej się podobałem. Po jakiś czasie pisania zostaliśmy parą, było wszystko dobrze. Mieliśmy do siebie 210 km, trochę dużo, ale chciałem do niej przyjechać. Musiałem błagać i lizać dupe tacie, aby mnie tam zawiózł, bo nie pozwalał, po tylu dniach błagania zgodził się z zażenowaniem na twarzy,a le za paliwo musiałem płacić ze swoich pieniędzy.
Nadszedł dzień spotkania, moja pierwsza randka z dziewczyną w życiu. Przyszykowałem się jak tylko mogłem, oraz kupiłem jej naszyjnik z sercem. Pojechałem,...
czytaj dalej
Opowiem Wam o jednej mojej randce... z aplikacji. Za piękny nie jestem, za towarzyski - również, więc też jakichś wygórowanych wymagań nie miałem. Jak wiadomo, żeby z kimś popisać, apka musi znaleźć połączenie pary, więc w końcu mi się to udało. Dziewczyna w profilu miała wszystko jak najbardziej okej, skończyła jakąś wyższą uczelnię, pisała, że pracuje jako nauczycielka, w sumie fajnie się pisało, zdjęcie też nie było szpetne, chociaż pokazana była tylko twarz...
Jak to optymista - umówiłem się z nią na spacer w mieście dookoła jeziorka, deptaczkiem, a że lubię aktywność fizyczną i naturę, ten wybór był dla mnie oczywisty. No dobra, przechodząc do sedna... podjeżdżam swoim żółtym rumakiem niczym królewicz na białym koniu na parking i czekam na moją królewnę. Zdążyłem już zdjąć skórę, rękawice i kask, więc szybko uciec nie mogłem w razie "wu". Nagle słyszę, dudnienie...podjeżdża karawan mojej księżniczki -...
czytaj dalej
Witam, chciałem podzielić się opowieścią, która może będzie przestrogą. Dużo ludzi umawia się z dziewczynami z internetu, z aplikacji, więc może moja przygoda im trochę pomoże. Chodzi o to, że zacząłem gadać z taką dziewczyną z mojego miasta, fajnie nam się rozmawiało. Nie jestem jakiś strasznie wymagający ani powierzchowny, no ale nikt nie chce wyjątkowo paskudnej dziewczyny, to silniejsze od nas. I nie gadajcie, świętoszki, że "wygląd nie ma znaczenia", bo pierwsze, na co się zwraca uwagę, to właśnie wygląd.
I nie, ona mnie nie oszukała. Wysyłała swoje zdjęcia - dokładnie tak, tylko zanim się z nią spotkałem, nie zwróciłem uwagi na jeden szczegół. Otóż każda fotka, którą od niej dostałem, była jakoś dziwnie wykadrowana. Albo ucięta, albo lekko z profilu, no ale wyglądała na nich bardzo ładnie. Gruba też nie była, zaryzykowałem więc i się z nią umówiłem. I umarłem, jak zobaczyłem jej twarz z bliska.
Miała takiego...
czytaj dalej
Nie ocenia się książki po okładce, dlatego też zgodziłam się na spotkanie, kiedy dostałam takową propozycję. W moim wieku nie można już wybrzydzać.
Do rzeczy. Specjalnie na randkę wyszłam chwilę wcześniej z pracy, przed tym odstroiłam się jak stróż w Boże Ciało, ewentualnie jak szczur na otwarcie kanału. Pełen make-up, włosy, kiecka, obcasy. No jak to młodzi mówią - sztooos!
Z potencjalnym-przyszłym-kandydatem umówiliśmy się w centralnym punkcie miasta. Już z daleka widzę takie ciele-mele, ale przecież uciekać nie będę. Łapię tego byka za rogi! To był błąd... WielBŁĄD.
Żeby nie przedłużać. Koleś na spotkanie w kawiarni przyniósł swój własny termos z kawą (!!!); kiedy kulturalnie - aczkolwiek dosadnie obsługa zwróciła mu uwagę, że tu jednak należy coś zamówić - poprosił o wodę.
Przez całe 10 minut (bo tyle trwało spotkanie) opowiadał o swojej matce, która na nas czeka, bo przecież ona musi mnie poznać. Kiedy...
czytaj dalej
W temacie nieudanych randek raczej nikt mnie nie pobije.
Spotkałam się w ciemno z facetem poznanym przez internet. Przyszedł na randkę w filcach, które wycierał sobie o klomb z kwiatami, bo "jo wszydł w gówno, jak tutaj biygł do ciebie skrótami". Kiedy skończył ocierać obuwie z kupska, dopieścił chusteczką, którą wyrzucił mi pod nogi, a potem tą samą ręką pogłaskał mnie po twarzy mówiąc: "Ale ty jesteś pinkna".
Weszliśmy do knajpy, choć chciałam już uciekać, a kiedy kelnerka odebrała zamówienie, mój randkowicz pierdnął na cały regulator ze słowami: "Bo jo mom często gazy i boli, jak se nie pruknę". Zanim otrząsnęłam się z szoku i uciekłam, zdążyłam jeszcze usłyszeć, jak wraca kelnerka i pyta, czy może napijemy się jakiegoś alkoholu, na co on odparł: "Ni, ja to ni mogu, toż ja jestem ksiądz".
Nigdy w życiu jeszcze tak szybko nie wracałam do domu.