"So what if i'm crazy?? The best people are!"
Harley Quinn.
Hej co sądzicie o takiej sytuacji..? Mam psa, który jest wulkanem energii, poszczeka jak coś mu się nie spodoba ale nigdy nikogo nie ugryzł i w tym zakresie ufam mu pomimo powszechnemu powiedzeniu 'to tylko zwierze'. Mój pies jest ulubieńcem większości dzieci na osiedlu. No właśnie większości bo nie wszystkich. I tu jest problem. Dzieci sąsiadki nie to że się boją psów, one mają fobie w stosunku do psów. Pewnego dnia miała miejsce taka sytuacja. Schodzilam z 4 piętra z dzieckiem na rękach i z torbą, pies zabiegał po schodach i szczekał bo czuję koty w piwnicy... No i napatoczyla się sąsiadka z tymi bojacymi się dziećmi. Dzieci w pisk, mój pies w odwecie szczeka jeszcze głośniej. No trudno schodzę, przepraszam, głupia sytuacja i tyle. Mija miesiąc czasu, spotykam ta sąsiadkę a ona mi mówi że jej 7-letnia córka zesikala się w nocy po tamtej akcji, że do szkoły sama nie pójdzie przez 2 lata i w dodatku gdyby ta córka zaczęła się jąkać z tego strachu to na pewno spotkalybysmy się w sądzie...??!! Oczywiście sama jestem matką i rozumiem jej obawy ale mam wrażenie że ta matka pogłębia w tych dzieciach lek do psów a nic nie robi żeby przestały się ich bać. Przecież gdyby mój pies był ludozerca nie trzymała bym go w domu z rocznym dzieckiem... Co sądzicie co mam jej odpowiedzieć gdy znów zacznie mi gadać o tym jak destrukcyjnie oddziałuje mój pies na jej dzieci?