Mój chłopak kompletnie mnie olewa jesteśmy po półtora roku a znaliśmy się jeszcze przed zwiazkiem dwa lata coś ciągneło nas do siebie boże mam dość ciągle albo ogląda sobie głupie filmiki po czym ja nie mam co ze sobą zrobić to też zaczynam siedzieć w telefonie to nagle wtedy zawsze stwierdza że to ja siedzę i się nie odzywam przy znajomych to zawsze miły i wgl a jak wracamy do domu to cisza kompletnie nic posiedzi chwilę w pokoju i odrazu i idzie do inego pokoju pogadać ze swoją mamą jak by nic się nie stało bo rozumiem pogadać normalnie można ale ze akurat wtedy co jestem bo też pracuje i nie ma mnie akurat co on jest sam w domu co chwilę też twierdzi że mam jakiś problem ale no czuje się odtrącona to później złość nademną guróje nawet jak płacze to siedzi w telefonie i udaje że tego nie widzi choć kiedyś wkurzona krzyknęłam na niego czy ja go wogule obchodzę powiedział że tak ale po co ma reagować na każde moje beczenie jak ja potrafię ze wszystkiego płakać nie powiem bo jestem beksą ale no rani mnie to i to bardzo bardzo go kocham ale nie wiem czy ten związek ma jakiś sens bo niby jest dobrze parę dni ale znowu wszystko się psuje i oczywiście wina zawsze ale to zawsze jest na mnie jak bym była za to wszystko odpowiedzialna.przepraszam za jakieś błędny.