Mój 70-letni dziadek, który jest wdowcem, zaczął przy rodzinnym obiedzie opowiadać o swojej przygodzie sprzed kilku lat, że był na jakimś spotkaniu seniorów w sanatorium i tak się upił, że zgarnął 3 Grażyny do swojego pokoju i wszystkie mu się oddały.
Byłem skonsternowany, a moja mama, patrząc na jego minę, powiedziała, żeby się nie przejmował, że to przecież nie grzech, a jeśli chce, to niech się wyspowiada.
Dziadek odparł, że on się wcale nie przejmuje. Mama na to, że skoro tak, to po co o tym każdemu opowiada?!
Dziadek na to: "Ja mam, k*rwa, 70 lat, też byś się chwaliła, komu popadnie!".